
Trzeba zaznaczyć, że fanatyczką lejącej się wódki nie jestem. Niezależnie czy to wesele czy inna impreza. Po prostu nie. Na własnym także nie chciałam, aby wódka grała pierwszą rolę.
Na początku miało nic nie być. Nie uważaliśmy by jakaś atrakcja koniecznie znalazła się na naszym weselu. Czym bliżej imprezy byliśmy jednak przez rodziców namawiani by zdecydować się na barmana.

Dwa tygodnie przed imprezą, właściwie na ostatni moment podpisaliśmy umowę. Czy było warto? TAK, TAK, TAK!
Drinki serwowane przez całą imprezę cieszyły się bardzo dużym powodzeniem. Non stop właściwie ktoś czekał na swojego. A były na prawdę pyszne. Dodatkowo zabawny pokaz barmański po części zastąpił oczepiny i zgromadził właściwie wszystkich. gości weselnych. Było kolorowo, ciekawie i inaczej. Ja z przyjemnością napiłam się słodkiego koktajlu zamiast zupełnie niepasującej mi wódki.
Na szczęście nasz budżet miał luzy i drink bar nic nie nadszarpnął. Jeżeli miałabym zrezygnować z czegoś mało istotnego i zapłacić jeszcze raz na pewno bym to zrobiła. Gdyby jednak walczył z dobrym fotografem, to by nie wygrał.
![]() |
fot. Pinterest |
Pozdrawiam
Żona już nie in spe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz